23 kwietnia 2015

Rozdział czwarty

Siedząc w swojej komnacie, Chrissy o bracie rozmyślała. Dłużej niż zwykle na bitwie pozostał i bardzo dawno go nie widziała, tak też martwić się jęła.
Siedmiolatka wpatrywała się w swoje krótkie nóżki odziane w brązowe trzewiki, które raz po razy migotały w świetle zachodzącego słońca, kiedy to królewna wywijała nimi do przodu i do tyłu. Co zrobić ze sobą, nie wiedziała, gdyż pod wieczór zaduma ją dopadła.
Wtem posłyszała głosy:
-Strażniku Tristanie - Chrissy rozpoznała głos swego ojca za ścianą. - Proszę cię, czy mógłbyś ty przekazać jej tą wiadomość? Ja naprawdę nie mam na to siły.
Królewna próbowała domyśleć się, o czym ojciec jej myślał, jednak pomysł żaden do głowy jej nie wpadł.
Wtedy to do pomieszczenia strażnik wszedł krokiem powolnym. Na imię mu było Tristan, a lat liczył tyle, co królewicz Eligiusz. Szczękę miał mocno zarysowaną, a włosy jego blond kolorem się odznaczały i do tyłu opadały. Dostojnie prezentował się w swej białej koszuli i sztywnej granatowej kamizelce, bruclikem zwanej. 

Chrissy lubiła Tristana, który to pilnował dniem i nocą jej pokoju. Czasem zaglądał do królewny i dotrzymywał jej towarzystwa, a, choć bardzo poważnym był człowiekiem, dziewczynie udawało się go rozśmieszyć. 
-Dobry wieczór, królewno - powiedział z ukłonem. Spokój próbował zachować, lecz nie było to łatwe, albowiem straszną wiadomość miał zaraz przekazać.
-Dobry wieczór, Tristanie - królewna uśmiechnęła się lekko. 
Strażnik przysiadł obok dziewczynki na wielkim łożu i delikatnie chwycił dłoń jej w swoją. Zdziwiona królewna popatrzyła na przyjaciela, lecz nim zdołała coś rzec, Tristan odezwał się pierwszy:
-Posłuchaj mnie, Bello - muszę przekazać ci ważną wiadomość - blondyn poważniejszy był jeszcze bardziej niż zwykle, co zaniepokoiło Christobellę, dlatego też tym razem nie zareagowała, kiedy użył zdrobnienia, którego nie lubiła.
-Słucham - odpowiedziała, wpatrując się w twarz Tristana.
-Twój brat, Eligiusz... - tutaj chłopak przerwał, wziął głęboki wdech i rzekł: - On już nie wróci do zamku.
Chrissy nie od razu przykre znaczenie tych słów zrozumiała. Nie zastanawiając się długo, spytała:
-Czemu? - głos jej pełen był zdziwienia.
Tristan nie odpowiedział, lecz pozwolił, aby królewna sama się domyśliła.
-Oh, nie... - szepnęła.
Dziewczyna wstała powoli, a kroki swe skierowała ku niewielkiemu stołowi, by zaraz oprzeć dłonie maleńkie na nim. Tristan rzekł, że jak zostawi Chrissy samą, ta poczuje się lepiej i z komnaty wyszedł, błąd popełniając. 

Gdy tylko wrota za Tristanem się zamknęły, przed oczami królewny obraz brata się pojawił. Widziała, jak to bawili się wspólnie, spędzali ze sobą całe dzieciństwo. Rozejrzała się po pokoju. Wszystkie przedmioty przypominały jej teraz Eligiusza. Nie mogła znieść myśli, że... że umarł, że nigdy go już nie zobaczy, że nie obejrzą wspólnie wschodu słońca, że nie zasadzą razem roślin w zamkowym ogrodzie, że Lwię Polany nie odwiedzą...
Wtedy to wszystkie wspomnienia z bratem związane, z dobrych na złe się przemieniły. Śmierć Eligiusza pozostać miała już na zawsze tym najgorszym śladem jego obecności w królewnianym życiu. Klątwa dała się we znaki - Chrissy okropny ból w brzuchu poczuła, zbyt wielki, jak na siedmioletnią dziewczynkę. Całe jej ciało trząść się z przejęcia poczęło, a w prawie czarnych jej oczach był tylko strach. 
Christobella, co zrobić, nie wiedziała. Ból w brzuchu był coraz mocniejszy, zatem zgięła się w pół. Jęknęła głośno i kroki do tyłu stawiając potknęła się o krzesło, czym przewróciła je i samą siebie. Krzesło zahaczyło o niewielki stolik, na którym lusterko, które uprzednio stało, teraz przewróciło się i potłukło. W napadzie szału Chrissy przewracać zaczęła wszystko. Na komodzie przy łóżku farby stały, a wśród nich ta, którą Eligiusz malował kocie wąsy na twarzy siostry. Wzbudziło to złość królewny jeszcze większą, toteż przewróciła je ona. Czarna ciecz rozlała się po drewnie i skapnęła na podłogę, brudząc przy tym dłonie i buty dziewczynki. 
Chrissy, nad którą panowanie moc klątwy przejęła, otworzyła niewielką szkatułkę obok rozlanych farb na komodzie stojącą i igłę do szycia stamtąd wyjęła. Trzymała jej nieostry koniuszek między kciukiem i wskazującym palcem. Gruba i ostra to igła była, tak też przecięcie materiału sukni różowej nie stanowiło problemu żadnego. Królewna siedząc na łóżku swym, nad udem własnym się pochyliła. Jeden ruch jej rączki, wciąż malutkiej ze względu na wiek, wystarczył, by ostre narzędzie w ciało się wbiło. Krew jęłą wypływać z tej rany i cienką linią spłynęła z nogi dziewczynki, na pościel. Wzdłuż tej to właśnie linii Chrissy poprowadziła igłę tak, że dużą szramę w nodze ona pozostawiła. Postąpiła tak trzy razy jeszcze i na drugiej dolnej kończynie ruchy powtórzyła. Gęsta krew zmieszana z czarną farbą całe nogi i dłonie królewny pokrywała, a widok to był okropny.

Donośny krzyk dziewczyny rozdarł komnatę i posłyszany przez Tristana, z powrotem na straży stojącego, został. Zdziwiony, co się stało - i słusznie - wpadł do pokoju królewny, a to co ujrzał, ponad jego rozum było. Nie stracił jednak zimnej krwi, podbiegł do królewny i ujął ją w ramiona, a jako, że ta wycieńczona była, nie protestowała już wcale. 
Blondyn do skrzydła szpitalnego dziewczynę zaniósł, a minioną przez niego Zofiannę poprosił, by o zdarzeniu króla i królową powiadomiła. 
-Niosę ranną królewnę Christobellę, uwaga! - krzyknął Tristan, kiedy dotarł już do lecznicy. 
-Cóż to się stało! - wykrzyknęła siostra, w klinice pracująca. 
Chrissy na białym łożu ułożona została i nim rodzice ją odwiedzili, z krwi została obmyta. 
-Krysiu! - królowa nie na żarty przeraziła się stanem córki.
-Czy przeżyje? - zapytał cicho król Gerhard uzdrowicielki.
-Powinna, jego wysokości - ukłoniła się w odpowiedzi. 
Królewska córka zasnęła po spożyciu nasennego środka i wtedy to król zwrócił się do swej żony.
-To przez klątwę.
-Co my teraz zrobimy? Co jeśli to się powtórzy? - spytała z przestrachem Izabela. 
-Zwrócimy się o pomoc do specjalisty, on na pewno coś zaradzi - król patrzeć pozytywnie próbował, choć nie było to łatwe.
Żona jego, niewielka brunetka, wpadła mężowi w objęcia.
-Wystraszyłam się, że... że stracimy również ją... Najpierw Eli, teraz Chrissy - łza popłynęła po jej policzku.
-Będzie dobrze, Izo, dobrze - szepnął król, choć w cuda nie wierzył.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Wierzcie lub nie, ale był to naprawdę trudny rozdział do napisania, jak dla mnie... Mimo wszystko jestem w miarę zadowolona, z tego, co udało mi się napisać.


Jak widzicie, klątwa to nie byle jaka, ale patrząc na okoliczności, nie będę tym razem za wiele komentować c';
Pozdrawiam, Marysia

4 komentarze:

  1. olaboga, co się stało
    biedna Chrissy... najpierw brat, potem ta klątwa się zaczęła...
    świetny post, jejciu! czytałam z zapartym tchem!
    czekam na kolejny :)

    @ohmyhojbjerg

    OdpowiedzUsuń
  2. kocham to ff <3 dziękuję ci za to, że wkładasz w nie tak wiele pracy i czasu ;* ja bym tak nie napisała ;3 z niecierpliwością czekam na wiesz kogo a wiem, że ten ktoś pojawi się już niedługo :D biedna Chrissy ;c weny, czasu i siły na ff xx ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  3. "Przeklęta - Cursed" jako jedyny blog został nominowany do Bloga Miesiąca, dlatego automatycznie, bez ankiety wygrywa głosowanie. Przez cały czerwiec będzie reklamowany na stronie głównej naszego spisu. :) Pozdrawiamy, załoga spisfanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło, to wspaniała szansa na rozgłos. Dziękuję! :)

      Usuń