1 lipca 2015

Rozdział ósmy



Gdy Chrissy i Marianna próg wrót zamkowych przekroczyły, inna ich znajoma imieniem Zofianna obdarzona doskoczyła do nich od razu, mówiąc:
-Królewnoooo! Królewno, królewno - z pośpiechem wymówiła słowa te. - Ekhm - odchrząknęła. - Musimy szybko do twej garderoby się udać i naszykować cię na to, jakże ważne spotkanie!
Entuzjazm rudej Zofianny Chrissy zainteresował, zatem przystała na jej nakaz. Korytarzem krocząc, zapytała:
-O jakim spotkaniu mówisz Zosiu?
-To Marianna nie przekazała ci tej wiadomości? - ze zdziwieniem odrzekła.
Obie na koleżankę we włosach brązowych spojrzały, a tej odpowiedzią było:
-Ups.

-Oh, mogłam się tego spodziewać - Zofianna ręką machnęła na wysokości twarzy. - Do naszego zamku delegacja z Etranżu przybyła, a wraz z nią najmłodszy z synów króla - Zorian Trzeci, który... oh, nie zgadniesz królewno! - służąca nadal podekscytowana była.
-Mów, proszę, o co chodzi, Zosiu! - Christobella poprosiła.
-Księcia Zoriana zadaniem jest... - przerwę dramatyczną w swej wypowiedzi Zosia uczyniła. - Poprosić cię o rękę!
Wiadomość ta tak królewnę zaskoczyła, że ta natychmiast przystanęła.
-Co?! - wykrzyknęła tak, że w całym zamku dało się ją posłyszeć. - Powiedz, że to żart.
Służąca Marysia zaśmiała się cicho pod nosem.
-Nie, królewno, przysięgamy.
-Spokojnie, podobno jest bardzo przystojny - dodała Marianna.
-Ale ja nie chcę wychodzić za mąż - protest królewna wydała.
-Tym martwić się będziesz później, ale jak na razie musimy zrobić cię na bóstwo!

To, co powiedziała, uczyniły i czasu dużo minąć nie zdążyło, a królewna Christobella lepiej niż kiedykolwiek wyglądała. Ubrana w suknię w jasnym różu wielgachną i białymi kwiatami przyozdobioną obwieszona perłami Chrissy do jadalni ruszyła.
-Powodzenia, królewno! - krzyknęły jeszcze służące.
"Nie rozumiem, w jakim celu życzą mi powodzenia. Przecież wcale nie mam ochoty poznawać tego księcia" - Christobella pomyślała, lecz koleżankom swych myśli nie wyjawiła, by nie urazić ich przypadkiem.
Królewskiej pary córka bez pukania otworzyła wrota do zamkowej jadalni, a znajdując się w niej po raz kolejny w zachodzącego słońca snopie stanęła. Tak pięknie oświetlona w swej sukni nieziemskiej zachwyt w obecnych wzbudziła. Złożyła krótki ukłon, mówiąc przy tym "Dobry wieczór" i za stołem obok swej matki zasiadła.
Król Gerhard odchrząknął głośno i rzekł:
-Christobello, oto hrabia Mściwój - wysłannik z Etranżu oraz książę Etranżu - Zorian III - przedstawił przybyłych.
-Hal... - swym okrzykiem królewna chciała ich powitać, lecz królowa Izabela puknęła lekko jej nogę, by powstrzymać Chrissy. - Witam - powiedziała ponuro zamiast tego.
Gdy ojciec królewny jął swój monolog wygłaszać, dziewczyna głuchą na jego słowa się stała i zawartość stołu podziwiała. Z pięć ciast różnych rodzajów sobie nałożyć zdążyła, a wtem król uwagę jej zwrócił.

-Chrissy, czy możesz odpowiedzieć na moje pytanie?
Zapytana zdezorientowana zupełnie, odparła:
-A czy mógłbyś, tatusiu, pytanie to powtórzyć?
-Pytam, na jaki dzień wasz ślub mam datować.

***

W czasie, gdy to królewna swą konsumowała ucztę, Bradenty po skromnej kolacji zjedzeniu do miasta się udał, gdyż przez Harolda wysłany po dla zwierząt paszę został. Zamek za plecami jego widniał podczas do miasta bramy przekraczania. Pierwszym, co oczy chłopaka ujrzały, rynek był niewielki, na którego bokach stragany stały. Brad niewiast grupę minął i jak mówią posłyszał:
-Słyszałyście o księciu Etranżu?
-Zorianie III?
-Tak, o nim. Podobno przybył dziś rano do zamku. Ah, jaki on jest przystojny - westchnęła jedna.
-Ciekawe po co...
-Słyszałam, że ma wziąć ślub z królewną Christobellą!
-Nie gadaj! Królewna ma farta...
-A może mu się wcale nie spodoba?
-Pfff - prychnęła. - Chyba żartujesz! Popatrz tylko na nią, jak mogłaby mu się nie spodobać!

Bradenty uśmiechnął się pod nosem, opinie te słysząc. Że przyjaciółka jego, Chrissy urody zapas miała, wiedział, o za mąż pójściu jednak wcale nie słyszał. Plotki zapewne to zwykłe, zatem kolejny raz roześmiał się w duchu, wyobrażając sobie Christobellę jako żonę księcia jakiegoś.
Chłopak w lokach do straganu podszedł wybranego, na którym to zwierzęcą paszę miał znaleźć i, gdy już prosić miał o to, co zwykł prosić, zrezygnował, gdyż twarz nową ujrzał.
-Dzień dobry - rzekł do dziewczyny młodej, która w wieku do Brada mogła być podobnym. Uśmiechnął się szeroko, mówiąc - Trzy jabłka duże, proszę.
Blondynka tułów swój pochyliła i zamówienie podała, a kiedy już należność chciała wygłosić, tylko szeroko usta otworzyła, zatem Bradenty po niecierpliwości chwili, spytał:
-Coś... Coś się stało? 
Swe usta sprzedawczyni zamknęła, wzdychając przy tym głośno.
-Nie, nie, wszystko w porządku. Tylko twoje oczy... - zarumieniła się podczas zdania tego.
Zdziwiony Bradenty zamrugał szybko, gdyż, co się dzieje, nie wiedział. Nowo poznana zachichotała i wyjaśniła:
-Wszystko z nimi w porządku! Mam na myśli to, że są piękne - swym jednym okiem mrugnęła.
-Oh, ja... Ja dziękuję... - wprawiła chłopaka w zdumienie. - Ty... Też masz ładne... ładny nos.
Blondynka, której włosy krótkie na ramiona spadały, znów chichot wydała i rękę do chłopaka wyciągnęła, przedstawiając się:
-Mym imieniem Alicja, a twoim?
-Bra-Bradenty - uścisnął dłoń wystawioną.
-Czy to wszystko? 
-Bradenty, tak. To całe moje imię - chłopak oczy zmrużył wraz z brwiami zdziwiony.
-Hahaha! - Alicja roześmiać się musiała. - Czy to całe twoje zamówienie!
-Oh, nie, jeszcze nie - poliki Brada zrobiły się bardziej czerwone niż przypuszczał kiedykolwiek.
-W takim razie, czego ci potrzeba?
-Mięsno-pszenne słupy dla lygrysów, poproszę.
Dłonie dziewczyna na straganu powierzchni położyła i wargę przygryzła, a potem rzekła:
-Obawiam się, że po ten produkt, na zaplecze udać się muszę. Pójdziesz ze mną? - szeroki uśmiech na jej twarz wkradł się.
-Jasne.
-Dogordianie! Przypilnuj stanowiska mego, proszę! - krzyknęła Alicja i za rękę Bradentego pociągnęła w kierunku znanym sobie tylko.

Chwila minęła i para do budynku drewnianego wpadła, sprzedawczyni szybko dany pokarm na półce odnalazła i do w progu chłopaka stojącego podeszła.
-To chyba to - złotowłosa dziewczyna do bruneta zbliżyła się torbę mu podając.
Niespodziewanym ruchem było, gdy na palcach stojąc twarz do Brada zszokowanego zbliżyła i na wargach jego pocałunek oddała. Krokiem szybkim uciekła zaraz po tym, zapłaty za męsno-pszenne słupy nie przyjmowszy. Z oddali jeszcze:
-Spotkajmy się kiedyś! - krzyknęła.


Szoku pełen oraz szczęścia Bradenty, sprawy z potrzeby jego w Chrissy sercu nie zdawał.




***

Aguhugum. Dodałam! Cieszcie się i radujcie c:

Przepraszam, że tak długo nie było. Tłumaczyć się nie mam czym, powodem nieobecności był brak weny oraz wewnętrznej potrzeby ducha. Nic na siłę nie chcę pisać i rozumiecie, takie tam bla bla bla.

A oprócz tego, nie chwaliłam się jeszcze, że rozpoczęłam nową książkę pt. "Aniołek". Jest zupełnie inna od Przeklętej, ale może przypadnie wam do gustu c: Szukajcie (a znajdziecie) ją gdzieś tam na moim profilu :p

Wciąż czekam (i czekam, i czekam, i czekam aż przyjdą nowe dniii! Jestem Roszpunką, halo halo) na wasze komentarze. Skąd mam wiedzieć, czy wam się podoba czy nie, skoro milczycie? To tak jakby po koncercie publiczność siedziała cicho i patrzyła się w występującego bez ruchu (y).




Pozdrawiam xx

5 komentarzy:

  1. Nie ma mowy o żadnych zaręczynach Chrissy będzie z Bradem i tyle, oczywiście czekam na następny rozdział i powiem szczerze, że juz nie mogę się go doczekać cześć;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli Bradzio być mój nie mogę, będzie w posiadaniu Christobelli. Tak rzekłam ja i są ma być. A nie jakaś blond dziunia znowu mi Brada kradnie. Ugh. W innym ff też blondi-bitch mi go ukradła więc no ;* A tak to rozdział zajefajny jak każdy, który wyszedł z twojej klawiatury :D Nie no ja nawet za 20 lat nie będę tak pisać a ty w tym wieku takie cuda... To jest takie cudowne, magiczne, wspaniałe, idealne, perfekcyjne, zajefajne, piękne, świetne, kochane (brakuje mi słów (: ), że mam ochotę to czytać i czytać i czytać w nieskończoność <3 Jeszcze ten styl taki (kurcze xD) średniowieczny? Tak to chyba to :) Poświęcony czas, ochota, cierpliwość, wena... Ahh mogę tak pisać o pisać, ale już mnie łapki bolą od pisania (telefon) xD Kocham CURSED boziu i to jak bardzo tak jak wszystko, co zostało napisane przez Ciebie <3 Czekam na nowy i życzę weny! I to w cholerę dużo tej weny ;*

    P.S.
    A zaczęłam tak poetycko xD Kocham, czekam na next z Brissy moments i tak jak Klaudia M - nie mogę się doczekać♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. * numer pierwsza - być mój nie MOŻE
      * numer druga - rzekłam ja i TAK ma być
      * numer trzecia - tak pisać I pisać

      głupie błędy... Kocham i czekam!♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

      Usuń
  3. Się wkurzyłam, bo cały komentarz mi się usunął, pfff. W skrócie - uwielbiam twoje komentarze, wywołują taki uśmiech, że no nie wiem, jak to napisać >>> Baaaaardzo ci dziękuję :3
    I zorientowałam się, że nie wstawiłam linku do "Aniołka", a nie mogę tymczasowo edytować rozdziału, dlatego łapcie ---https://www.wattpad.com/story/41725541-anio%C5%82ek-little-angel

    Jeszcze raz wieeeeeeelkie dzięki ❤

    OdpowiedzUsuń
  4. dawno zaś mnie tu nie bylo, czkolwiek nadrobiłam i oto jestem :D
    Bradenty z Chrissy będzie, tak jest powiedziane, nie będzie tam żaden Zorian III pojmować ją za żonę
    cudny styl pisania, czekam na więcej!

    OdpowiedzUsuń