27 sierpnia 2015

Rozdział dziewiąty



Do swej chaty z Haroldem dzielonej przybywszy, Bradenty zasmuconą Christobellę zastał.
-Co cię, Krysiu, w me progi skromne o tej porze sprowadza? - zapytał królewnę na jego łożu siedzącą.
-Musisz mi pomóc, Brad - poprosiła bez wzroku na przyjaciela przenoszenia.
Chłopak w lokach miejsce obok zajął i w słuch się przemienił, zatem Chrissy historię o Księciu Zorianie III mu przekazała.
-To okropne - przyznał. - Musisz spróbować sprzeciwić się swoim rodzicom.

Dziewczyna westchnęła głośno i rzekła:
-Ostatnim razem, gdy królewna Alensjii odmówiła zamążpójścia jakaś niedorobiona babka przeklęła cały mój ród przez co nawet brata powspominać nie mogę, bo jeszcze umrę - prychnęła z pogardą.
Brad popatrzył zdziwiony, albowiem słowa jak "niedorobiona babka" brzmiące nigdy jeszcze z ust Chrissy nie wypłynęły.
-Widać, że jesteś rozzłoszczona... Wiem, że twoja prababka została ukarana, ale jej sprzeciw chyba nie był tego powodem.
-Tak myślisz? Cytuję "Albowiem, w chwili tejże, ja przeklinam cię, królewno, za twe przewinienia przeciwko parze królewskiej" - naśladując głos czarownicy, przez siebie wyobrażony, Chrissy mówiła.
-Oh, to prawda - zasmucił się Bradenty.
-Co ty byś zrobił, gdybyś musiał poślubić kogoś, kogo nawet nie znasz?
-Ja? Nie wiem... Może... Może uciekł? - ramionami chłopak wzruszył.

Oczy królewny zaświeciły się nagle.
-Hmm... Przemyślę to wszystko jeszcze - pospiesznie wypowiedziała. -Tymczasem do zamku wracać muszę, aby mnie noc nie zastała.
Szybko z chaty wybiegła oszołomionego Brada samego sobie zostawiając. Ten znów swej przyjaciółki nie zrozumiał w pełni, jednakże zagadkowość królewny tą cechą właśnie była, która najbardziej chłopakowi się podobała.

***

Dni następne królewna z księciem Zorianem III spędzać musiała, zatem ani trochę zadowolona nie była. Ukrywała swą niechęć, by księciu nie sprawić przykrości, faktu, że nudziły ją spotkania te bardzo, jednak to nie zmieniało.

Jak biel i czerń przeciwnymi odczucia Bradentego były, który codzień do miasta się udawał po pokarm zwierzęcy. Nie omieszkał przy tym Alicji odwiedzać, ku wielkiej radości dziewczyny. W dni paru przeciągu parą zostali i w wolnym Brad czasie z blondynką przebywał, nie z królewną, która nieobecności jego czasu nawet zauważyć nie miała.
-Ciekawa, jak zamek z bliska wygląda, jestem bardzo - rzekła razu pewnego dziewczyna.
-Jeśli tylko przyzwolenie zyskam, zaprowadzę cię tam - odparł brunet.

Innym razem teatr odwiedzili, by z okazji urodzin Alicji, jej spektakl ulubiony ujrzeć. Podobał im się niesłychanie, więc przez cały tydzień rozmawiać o czym mieli.

***

-Brad! Gdzież się schował?! - królewna Christobella wizytę przyjacielowi złożyć postanowiła, tak też miejsce pracy jego penetrowała w całości. - Bradenty!
Zrezygnowana poszukiwaniem bezowocnym na siana stosie przysiadła, a nieobecność chłopaka o godzinie tak późnej zmartwiła Chrissy bardziej niż królewna spodziewała się, gdyż z miasta dużo wcześniej zwykł wracać. Siedziała, siedziała, nogami machała, sianem się bawiąc, a powrotu chłopaka się nie doczekała. Gdy wstać i odejść już miała, Bradentego oblicze w stodoły wejściu się ukazało.
-Brad! - krzyk z ust królewnianych się wydobył, a nogi dziewczyny ją same do przyjaciela poniosły.
Na palcach stojąc na szyję rzuciła mu dłonie i do piersi twarz przycisnęła.
-Chrissy - szepnął zszokowany Bradenty.
-Gdzie żeś się podziewał? - po odsunięciu się spytała.
-Byłem w mieście. Chodź, a wszystko ci opowiem!
Jak powiedział, zrobił.
-Nadal uwierzyć w istnienie Alicji nie mogę - głosem rozmarzonym swą wypowiedź podsumował. -Ale...
-Ale co? - jaka wątpliwość istnieć mogła.
-Czasem czuję, jakbyśmy pochodzili z dwóch innych miejsc... Ona chce robić rzeczy, na które wcale nie mam ochoty.

Straszne myśli do głowy królewny przybyły.
-Co takiego ona chce robić?! - spytała gwałtownie.
-Spokojnie, to chyba nie to, o czym myślisz - chichot z Bradentego wydostał się. - My mamy odrębne zainteresowania - westchnął.
-To nic złego.
-Podobno nie... Ale ja mam wrażenie, że wcale nie darzę jej takim uczuciem, co ona mnie.
Rozmowa ta w skrępowanie Christobellę na samym swym początku wprawiła, albowiem Brad w dziewczynie innej zakochany niemożliwym się wydawał. Wieść o miłości nieodwzajmnionej szczęście w niej wywołała choć, czemu - nie wiedziała.
-Zrób coś z tym póki masz wybór - po zastanowieniu radę mu oddała.
-Jak to wybór? - przyjaciel nie zrozumiał.
-Ja nie mam wyboru. To mój ojciec zdecydował, że muszę poślubić księcia Zoriana Trzeciego i nie mogę mu się sprzeciwić - odrzekła smutno.
Współczucie Bradentego w całości ogarnęło, tak też wzrokiem takim królewnę obdarzył. Dłoń jej w swą chwyciwszy, rzekł:

-Obym swą wyboru możliwość wykorzystał należycie.

***

Książę Etranżu Zorian III Alensję opuścił, na odpoczynek królewnie Christobelli pozwalając. Zastanowieniu żadnemu Chrissy nie poddała, jak czas ten spędzić, to Brad w jej myśli pojawił się zaraz. Spędzić czas razem chcieli, zatem ranka pewnego chłopak zawitał u komnaty królewnianej progu.
-Gotowy na wyprawę na Lwią Polanę? - przywitany został z uśmiechem.
-Ja tobie winien zadać to pytanie - o klątwie pomyślał, jakoby Lwia Polana to miejsce wspomnieniami Chrissy o bracie upstrzone w całości.
-Rozmawialiśmy już o tym, Brad. Jestem silna - z dumą odparła.
-A nie wyglądasz - zażartować śmiał odnośnie wzrostu niskiego i postury drobnej niewiarygodnie królewny.

Że wszystko w koszu, co na wyprawę potrzebne znajdą, się upewniwszy, własne ciało jęli przygotowywać, zatem na królewny twarzy malunek był niezbędny. Choć Bradenty przed zadaniem się wzmagał, chwila minąć nie zdążyła, a na kolanach twarzą do twarzy Chrissy odwrócona zasiadła.
-Od czego zacząć powinienem? - pytanie zadał pędzel w farbie czarnej maczając.
-Nos - delikatnie się uśmiechając odpowiedź podała.
Zatem ręką drżącą czernią nos dziewczyny chłopak pokrył. Pasy wąsy lwa przypominające kreśliwszy, rzekł:
-Przypomina mi to barwy woj... - lecz zaciął się, a królewna i tak go zrozumiała, o czego uniknięciu marzył, by klątwy nie budzić.
-Wojenne - dokończyła.
-Nie, nie. Ja, chciałem rzec... Dziś tak niezbyt ciepło na dworze... - sytuację odkręcić nie było mu dane.
-Ciii - wskazujący do ust Bradentego Chrissy palec przyłożyła. - Umiem już sobie radzić z klątwą - szepnęła, a przyjaciel wiedział, że królewna ból odczuwa, gdyż dłoń drugą mocniej na jego ramieniu zacisnęła.

Przełknął więc ślinę, po czym odparł:
-Cieszy mnie to i duma rozpiera - w oczy Christobelly zajrzał.

Kiedy Bradowe w uśmiechu usta się podniosły, dziewczyna zbliżyła się nieco, gest podobny wykonwaszy, gdy między nimi odległość zmniejszyła jeszcze bardziej, wargi swe do warg jego przycisnęła, a ręce na kark zarzuciła w czasie, w którym Brad ją ramionami objął i dłońmi rozłożonymi do siebie przyciągnął, jedność z siebie tworząc.

A Przeklęta ból czuć przestała.

~***~

Po całych wakacjach nieobecności, dodaję rozdział - cieszmy się i radujmy, albowiem otóż, rozdział dziewiąty zstępuje na Wattpad. Aaaaa!

Nie lubię tłumaczyć moich opóźnień, napiszę tylko, że nie miałam tej całej weny do pisania Przeklętej - chęci na tworzenie następnych rozdziałów etc. 

Mam nadzieję, że mi wybaczacie i, że ktoś jeszcze tutaj został i będzie czytał dalej c:

Dziękuję Ama158 i JellyMery za motywację, miśki ♥ xx